środa, 4 marca 2015

Nie-przepis




Historyczny, nowy, pachnący, całkiem świeży temat na blogu. Zobaczysz jak klikniesz 'czytaj więcej'.

W tygodniu zdecydowanie nie mam czasu na to, aby coś upiec. O fotografowaniu i innych czynnościach z tym związanych nawet nie wspomnę. Jedyne o czym marzę po powrocie z pracy/uczelni to podusia i kocyk. Zaczęło mnie to jednak wkurzać. W końcu przecież: 

- 'niedzielny' blog nie sprawi, ani nie pomoże mi w tym, aby ludzie mnie czytali. A ja bardzo chcę być czytana.


- nikt nie powiedział, że muszę się ograniczać do samych przepisów. 


W końcu ile można klepać same przepisy? Trzeba to przełamywać czymś innym. Nie do końca przemyślałam jeszcze czym, ale kroi mi się w głowie kilka pomysłów. Same przepisy na blogu to nuda. Nawet najwierniejszym czytelnikom (buzi buzi dla Was) szybko się to znudzi. Nawet te kilka udanych zdjęć. Tych ładnych takich w miarę.


A nie, zaraz, przecież tu wszystkie są najpiękniejsze :)

Ferie się skończyły, nastał marzec. W tym roku jakoś wyjątkowo szybko. I wiem, że to nie tylko moje odczucie.  Odnoszę jednak wrażenie, że krakowskiej pogodzie coś się wybitnie pomyliło. Zupełnie nie jak na marzec przystało, codziennie podczas porannej drogi do pracy pada. Choć bardziej pasuje tutaj brzydkie (dzieci nie patrzcie) słowo – napierdala śniegiem. Jest również mróz, a ja wyglądam jak wielki, zielony niedźwiedź, którego porównać z człowiekiem można tylko poprzez otwór na oczy. Zostawiam go sobie, tak na wszelki wypadek, aby w ogólnym porannym zaspaniu nie wywrócić się gdzieś na chodniku. Ta poranna pogoda przypomina mi bardziej późny listopad, niż marzec.
Później, w pracy, gdzieś w okolicy drugiej zielonej herbaty, przez okno widzę, jak pada deszcz. Późny listopad zmienia się we wczesny listopad. Za to w momencie, w którym wychodzę na zajęcia, świeci piękne słońce i z listopada robi nam się połowa września. 
Pogodo, apeluję – opamiętaj się. Lud już nie chce śniegu, deszczu, mrozu. Lud chce słońca i dwudziestu stopni !


A zdjęcia truskawek, w oczekiwaniu na ten słodki, owocowy sezon.  Bo te, choć piękne, są sprowadzane z jakiegoś dalekiego kraju i zdecydowanie nie smakują jak te nasze. Nie ujmuje im to jednak wyglądu, a przez te zdjęcia powoli wpadam w samouwielbienie, tak mi się podobają. Skromność moja dzisiaj jest mała, sorry.

Buzi ! 

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...