niedziela, 15 listopada 2015

Witaj, dawno się nie widzieliśmy

Jest godzina 00.22 kiedy zabieram się za pisanie tego tekstu. Trochę późno, ale pomyślałam że jak nie teraz, to znowu się nie zbiorę. Długo mnie tu nie było, przyznaję. W moim życiu ostatnio sporo się działo. Zmieniłam miejsce zamieszkania, z rodzinnego Krakowa przeniosłam się do Warszawy. W międzyczasie wciąż walczę z pracą magisterską, której pisanie idzie mi niestety niezmiernie wolno.

Jest godzina 18.17, kiedy zabieram się za pisanie tego tekstu. Po raz drugi, jakieś trzy tygodnie po pierwszej próbie.  W głośnikach mojego dwunastocalowego laptopa słyszę Sama Smitha, śpiewającego tytułową piosenkę z najnowszego filmu o Bondzie. Przede mną stoi paczka Pringlesów i butelka czarnego, jakże niezdrowego napoju. Listopadowe popołudnie, pełne deszczu i rozmyślań pod kocem. O ironio, jak cudownie było jeszcze kilka dni temu gubić się w ciasnych uliczkach Rzymu, jeść pizzę i narzekać na namolnych ulicznych sprzedawców selfie sticków, psujących atmosferę tego miasta. Źle jest wrócić do rzeczywistości po takim tygodniu. Potrzebuję czegoś, co znowu da mi radość i będzie czymś więcej niż tylko oglądaniem telewizora po pracy.

Tak, wróciłam. Mimo, że wcale nie mam więcej czasu, mimo, że wciąż nie jestem magistrem i wszystkie inne rzeczy powinny być ważniejsze. Miałam wrócić, kiedy uporam się ze wszystkim. Ale wiecie co? Spodziewajcie się dużo słodyczy tej zimy. Tęskniłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...