W miłość do wyciskanych soków, oczywiście :)
Nie
sądziłam nigdy, że smak soku świeżo wyciśniętego może tak diametralnie różnić
się, od tego najlepszego, najzdrowszego, najbardziej reklamowanego soku ze
sklepu.
Och,
jakże bardzo się myliłam.
Nasunęło
mi się zatem pytanie - skoro sok z pomarańczy, sztuk dwie, smakuje inaczej, niż
szklanka rzekomo stu procentowego soku pomarańczowego ze sklepu, to czy aby na
pewno ten sklepowy ma w sobie sto procent owocu, czy może jednak
dziewięćdziesiąt dwa? To dość interesujące, ale procenty zostawmy jednak dziś w
spokoju. Niemniej jednak zakup
sokowirówki uważam za jedną z lepszych decyzji jakie ostatnio podjęłam (blog niezmiennie pozostaje na
pierwszym miejscu). Sok który widzicie na zdjęciu powyżej, i zapewne tymi dwoma
poniżej, to sok z jabłek, pomarańczy, marchwi oraz selera naciowego. Smakuje przepysznie.
Muffiny już znacie (link do przepisu), dziś jednak w bardziej słodszej wersji - do środka każdej dałam po łyżeczce konfitury malinowej (zmniejszając przy tym ilość cukru dawaną do ciasta do 150g).
Znacie jakieś przepisy na soki z owoców i warzyw? Z ogromną chęcią spróbuję czegoś nowego.
Blog i sprawy techniczne - po prawej stronie umieszczony jest odnośnik do mojego Facebooka, zapraszam również tam. Jest miło, ciepło, całkiem przyjemnie i udzielam się tam częściej niż na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz